Rynek pracy zareagował dość gwałtownie na falę koronawirusa. Obawy polskich przedsiębiorców ujawniły się m.in. poprzez redukcje etatów i wzmożoną aktywność na platformie LinkedIn, a napływ nowych użytkowników miał oczywiście na celu zdobycie dodatkowych kontraktów biznesowych.
Czy branża budowlana i deweloperska zareagowała równie gwałtownie? Czy umiejętności wcześniej poszukiwane na rynku pracy dziś straciły na znaczeniu?
BIM, automatyzacja, umiejętność zarządzania zdalnego – jak dziś wyglądają rekrutacje w branży budowlanej? Czy poszukiwanie pracowników zostało wstrzymane? A może praca zdalna wymusiła na kandydatach posiadanie nowych umiejętności, z którymi musi się zmierzyć branża? O zasobach ludzkich w dobie wirusa porozmawiamy z Piotrem Dziedzicem, Senior Directorem Michael Page Poland.
Jak obecny kryzys wywołany koronawirusem wpłynął na zatrudnienie w branży budowlanej? Czy dało się zauważyć spadek liczby rekrutacji? Czy firmy budowlane i deweloperzy wstrzymują się z zatrudnianiem nowych pracowników, czekając na rozwój sytuacji epidemiologicznej?
Z naszych obserwacji wynika, że jeżeli chodzi o dużych graczy, nic się nie zmieniło. Takie firmy zatrudniają i będą zatrudniać, ponieważ prowadzą ciągłe projekty i wciąż zdobywają nowe zlecenia.
Problem może stanowić tylko to, że czasami decyzje administracyjne dotyczące chociażby pozwoleń na budowę są oddalone w czasie, co powoduje, że same regulacje administracyjne są również opóźniane, a wraz z nimi przesuwa się wydawanie pozwoleń. Gdyby takie opóźnienia występowały w jednej firmie, osłabiłoby to nieco jej kondycję finansową. Ponieważ jednak chodzi o cały rynek, oznacza to, że firmy redukują liczbę nowych rekrutacji, a jeżeli rekrutują, to głównie specjalistów. O specjalistów i menedżerów jest teraz najtrudniej; wybór pozostaje ograniczony. Łatwiej dotrzeć do kandydatów na najwyższe stanowiska, na przykład znaleźć nowego dyrektora.
Sektor budowlany w Polsce przeżywa duży rozkwit. Nowe technologie i automatyzacja wymusiły na branży intensywne poszukiwania specjalistów właśnie w tych dziedzinach. Czy prowadząc rekrutację, obserwuje Pan zmiany w oczekiwaniach wobec kandydatów, w tym w zakresie poszukiwanych kompetencji? Jeżeli tak, to jakie kwalifikacje są teraz w cenie?
Wśród kandydatów jeszcze nie widzimy poważniejszych zmian; w większym stopniu zauważamy je w wymaganiach pracodawców. Okazuje się bowiem, że coraz częściej poszukują oni pracowników ze znajomością BIM. Uznajemy, że jest to trend wzrostowy. Obecnie około 20–25% ogłoszeń o pracę zawiera wymagania związane z tą technologią.
Natomiast jeżeli chodzi o samych kandydatów, na rynku potrzebna jest jeszcze większa pula osób, które dobrze znają tę technologię. W związku z tym upłynie jeszcze trochę czasu, zanim na rynku pojawi się dostatecznie dużo odpowiednio wykwalifikowanych pracowników.
W tym zakresie barierą wejścia dla niektórych inwestorów może być kwestia licencji i szkolenia kadr. To kosztuje, uważam jednak, że jest to bardzo interesująca inwestycja. Widzimy, że inwestorzy czy pracodawcy coraz śmielej poszukują osób ze znajomością BIM.
Czy mamy przez to rozumieć, że wyższe uczelnie państwowe wciąż jeszcze nie uczą projektowania w BIM?
Pracodawcy w ofertach o pracę wskazują osoby, które dopiero co skończyły studia, więc zapewne wybrane uczelnie wyższe mają to w programie. Co z pozostałymi? Na pewno dopasują się do rynku i będą podążać za tym trendem.
Czy w okresie wzmożonej pracy zdalnej wiele osób cierpi na rozmycie się granicy między życiem prywatnym a pracą? Jakie są sposoby na utrzymanie równowagi między życiem prywatnym i zawodowym (work-life balance)?
Praca stała się domem, a dom pracą. Granica, o której mowa, jest teraz bardzo delikatna. Na przykład: kiedy siedzimy przy komputerze w pokoju, znajdujemy się „w pracy”, ale jeżeli przejdziemy do kuchni – jesteśmy „w domu”. Trudno w takich warunkach oddzielić życie prywatne od zawodowego.
Istnieją jednak sposoby, które rzeczywiście pomagają utrzymać tę granicę. Skupmy się przede wszystkim na prostych metodach. Kluczowe jest to, by zaplanować sobie zadania, które musimy wykonać w danym okresie. Te zadania czy też cele muszą być oczywiście bardzo realne. Jeśli takie nie będą, to absolutnie nie będziemy mieć motywacji do tego, aby je wykonywać i osiągać.
Często także zajmujemy się wieloma sprawami równocześnie, zamiast skupić się na swoich zadaniach. Warto więc zadbać na przykład o to, by kurier nie musiał odwiedzać nas codziennie, bo nawet takie kilkuminutowe wizyty rozpraszają. Problemem jest właśnie rozproszenie – telewizor, radio, hałasy z zewnątrz nie pomagają nam w realizacji celów. A praca z domu różni się od pracy w biurze. W biurze mamy wokół siebie współpracowników, co wspomaga nasze wysiłki. Praca z domu jest trochę zaburzona, w związku z tym potrzebujemy żelaznych reguł, których możemy się trzymać, by robić w domu to samo co w biurze.